17.02.2009: Język jak pięta achillesowa – Onet.eu

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/jezyk-jak-pieta-achillesowa,1,3350077,wiadomosc.html

Język jak pięta achillesowa

17 lut 09, 12:52
Katarzyna Kopacz / Redakcja Onet.eu
Dlaczego urodzeni w Wielkiej Brytanii Polacy rozmawiają między sobą po angielsku? Bo większość z nich, w języku rodziców mówi słabo, albo prawie wcale. Wyjątkiem są jedynie ci, którzy na świat przyszli tuż po II wojnie.

Polaków, którzy urodzili się na Wyspach i biegle władają rodzimym językiem można niemalże policzyć na palcach. To przede wszystkim polonijni działacze oraz ci, którzy regularnie bywali w Polsce i brali dodatkowe lekcje polskiego. Ci, którzy rodzimego języka uczyli się tylko jako dzieci w szkołach sobotnich, dziś otwarcie przyznają, że z ich umiejętnościami nie jest najlepiej. – Braki uwidoczniły się po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, kiedy do Wielkiej Brytanii zjechała tak liczna rzesza Polaków. Wcześniej urodzeni tutaj byli przekonani, że w języku swoich rodziców mówią całkiem dobrze – uważa Andrzej Tutkaj, polonijny biznesmen, który dwa razy w tygodniu bierze prywatne lekcje polskiego. – Moim zdaniem, kontakt z nowo przybyłymi uświadomił nam brak znajomości najbardziej współczesnych słów i norm językowych – dodaje Włodek Mier-Jędrzejowicz.

I dlatego właśnie Andrzej Tutkaj regularnie uczy się m.in. neologizmów, ćwiczy odmianę rzeczowników, gramatyczny i logiczny rozbiór zdania, pisze wypracowania. Choć w niektórych roi się od błędów, pan Andrzej, nie zniechęca się, bo chce nadrobić to, czego nie zdążył nauczyć się jako uczeń szkoły sobotniej. Urodzony ponad 20 lat po wojnie biznesmen, otwarcie przyznaje, że jego pokolenie nie miało tyle szczęścia ile pierwsza, powojenna fala, dzieci polskich emigrantów.

- Oni mieli świetnych pedagogów i dziś w obu językach mówią perfekcyjnie – twierdzi. – Niestety już kilkanaście lat po wojnie, nikt nie starał się stworzyć na Wyspach polskojęzycznej elity. Nauczyciele powtarzali nam, że wspaniale mówimy po polsku, ale to nie była prawda, tylko robienie nam krzywdy. Bo nasz język był ubogi. To bolesny temat, o którym do tej pory nikt nie mówił, choć trzeba… – dodaje Tutkaj. 

Jednak słabej znajomość języka wśród urodzonych na Wyspach Polaków winny jest nie tylko zły system oświatowy i brak odpowiednio przygotowanej kadry, ale także warunki historyczne. Do 1989 roku, pomiędzy Polakami mieszkającymi na Wyspach, a Polakami mieszkającymi w kraju, praktycznie nie było żadnych kontaktów. Były za to wzajemne uprzedzenia, niechęć, nieufność. Co gorsze, od czasu do czasu, w polonijnym środowisku pojawiali się agenci PRL-u. – Z tego powodu wielu zaniechało nawet naukę rodzimego języka, bo sytuacja nie służyła temu by go pielęgnować – tłumaczy Andrzej Tutkaj.

- Rzeczywiście ciężko pominąć niekorzystne ustosunkowanie władz komunistycznych PRL-u w sprawie tak zwanej “niepodległościowej” emigracji w Anglii – potwierdza Tadeusz Stenzel, który dzięki zabiegom rodziców polski opanował na bardzo wysokim poziomie.

Szybko dodaje jednak, że aby lepiej zrozumieć dlaczego tak wielu urodzonych na Wyspach Polaków nie zna języka swoich rodziców, należy wziąć pod uwagę, że nie wszystkich, którzy osiedli tu po wojnie stać było na zorganizowanie nauki polskiego dla swoich dzieci. W niektórych regionach Wielkiej Brytanii, było to niemożliwe z powodu braku odpowiedniej kadry. – Co gorsze, niektórzy rodzice, nie znając praktycznie angielskiego, usiłowali rozmawiać ze swoimi dziećmi w tym języku, pogarszając w ten sposób ich umiejętności, zamiast prowadzić z nimi rozmowy w języku ojczystym – dodaje Tadeusz Stenzel.

Polacy, którzy ojczystego języka uczyli się na obcej ziemi, często podkreślają, że z pewnością ich sposób wysławiania się i styl wypowiedzi byłyby znacznie lepsze, gdyby po ukończeniu szkół sobotnich mieli okazję dalej się kształcić. Tymczasem, takiej możliwości dziś brak.

Autor: Katarzyna Kopacz

Leave a Reply