08.10.2010: Białe plamy- Spotkanie z Profesorem Jerzym Robertem Nowakiem.

http://www.dziennikpolski.co.uk/index.php?option=com_content&view=article&id=963:biae-plamy&catid=4:reportae&Itemid=11

 - Dzisiaj nie grozi nam Syberia, ale za mówienie prawdy w Polsce często płaci się wysoką cenę. A trzeba działać, otwierać ludziom oczy, bo zagrożenie jest ogromne. Pranie mózgów i fałsz sączony od lat przynosi efekty – mówił profesor Jerzy Robert Nowak. Naukowiec gościł w Londynie, gdzie trzykrotnie spotkał się z tutejszą Polonią.

Sala Malinowa Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego. Kilkadziesiąt osób, sporo młodych ludzi. – Profesora Nowaka znam z wykładów w Radiu Maryja. Zawsze podziwiałem jego rozległą wiedzę historyczną, to chodząca encyklopedia – mówi politolog Krzysztof Tomczak, dodając, że o dzisiejszym spotkaniu dowiedział się w ostatniej chwili. – Musiałem zmienić rozkład dnia, nie mogłem sobie odmówić przyjścia tutaj.

W wolnym kraju

Ma 70 lat, ale werwy i animuszu można mu pozazdrościć. Spotkania w kraju i za granicą, zajęcia uniwersyteckie, pisanie książek, dziesiątki artykułów. Dzisiejsze spotkanie w POSK-u ma trwać trzy godziny, wczorajsze w Ognisku Polskim trwało – cztery, a jutro planowane jest kolejne – w kościele na Ealingu. – Kiedy znajduję na to wszystko czas? Sam nie wiem – śmieje się profesor.
Temat dzisiejszego wykładu – „Dlaczego warto kochać polską historię; białe plamy w historii Polski”. Nowak nie unika drażliwych kwestii, nie ma dla niego tematów tabu. – Jestem historykiem, profesorem, a to zobowiązuje. Polska tonie i trzeba o tym głośno mówić, zamiatanie niewygodnych spraw pod dywan jest zwykłym tchórzostwem. Jak się mają obecne pseudoelity do tych z XIX wieku? Tamci ludzie oddawali życie za Polskę, za ideały. A co mamy dzisiaj? Uwłaszczoną nomenklaturę, afery gospodarcze, brak dekomunizacji, lustracji, mieszanie ofiar i katów. I to niby w wolnym kraju.

Żeby Polska…

W PRL-u publikował w różnych czasopismach. należał do Stronnictwa Demokratycznego, przez dwa lata był sekretarzem polskiej ambasady w Budapeszcie. Specjalizował się głównie w tematyce węgierskiej. Jak przyznaje, jego fascynacja tym krajem rozpoczęła się od Powstania Węgierskiego w 1956 roku, kiedy Madziarzy stawili czoła sowieckiej dominacji. To wtedy, na własną rękę, zaczął uczyć się języka węgierskiego, zgłębiać tamtejszą historię. Dzisiaj Nowak przyznaje, że zna osiem języków, a skupia się głównie na rodzimych dziejach.
Chwila przerwy. Po sali krąży „Żeby Polska była Polską” – najnowsza książka profesora. Pierwszy tom, kilkaset stron druku, biogramy najważniejszych postaci w historii Polski okresu międzywojennego. W przyszłości ma się ukazać kolejna część.
- Okres ostatnich 20 lat, po tak zwanej transformacji ustrojowej, to czas fałszowania prawdy historycznej, kreowania czarnego wizerunku, umniejszania naszego dorobku i dokonań – podkreśla Nowak. I podaje przykłady. Obrońcę Jasnej Góry, przeora Augustyna Kordeckiego, nazywa się zdrajcą; króla Bolesława Chrobrego – tyranem i awanturnikiem, Stefana Czarnieckiego – hetmanem śmierci. Z kolei Kościuszko miał przegrać bitwę pod Maciejowicami bo był pijany, podobnie jak książę Józef Poniatowski, który tonąc w Elsterze wznosił jakoby kabotyńskie okrzyki.
– Takie bzdury się powiela, media to publikują. Potem ktoś, gdzieś, czasem zamieści sprostowanie, ale kłamstwo idzie w świat, mącąc w umysłach, a autorzy tych gniotów czują się świetnie, są dobrze wynagradzani… – mówi Nowak.

Przyjaciele obcokrajowcy

To kolejne spotkanie organizowane przez Centralne Koło Członków Indywidualnych Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii. Jak mówi jego wiceprzewodniczący Andrzej Tutkaj, zapraszani są różni prelegenci, z różnych opcji. Po to, by brytyjska Polonia mogła wyrobić sobie własne zdanie, by miała możliwość wysłuchania różnych opinii i poglądów – nie zawsze zgodnych z polityczną poprawnością.
Po sali krąży lista członków założonego przez Nowaka Komitetu Obrony Dobrego Imienia Polski i Polaków. Komitet zrzesza kilkaset osób, ludzi różnych profesji, w tym wielu profesorów. Polaków mieszkających w kraju i na obczyźnie. – Łączy nas miłość do Polski, świadomość istniejących zagrożeń, gotowość do działania – wylicza Nowak, dodając, że dochodzi do takich paradoksów, iż polskie władze i oficjalne instytucje dbają o interesy Polski mniej, niż obcokrajowcy.
- Ukrainiec Wiktor Poliszczuk, Amerykanin Richard Lucas, Żyd Norman Filkenstein. To prawdziwi przyjaciele naszego kraju, takich ludzi jest więcej, ale, niestety, promuje i odznacza się tych, którzy szerzą mity o polskiej zaściankowości, nacjonalizmie, fanatyzmie religijnym itp. I to nie tylko jeśli chodzi o obcokrajowców. Taki na przykład Kazimierz Kutz nazywa Polskę wiejską wywłoką i konkluduje, że nasz XIX-wieczny dorobek kulturalny można wrzucić do kosza. A więc – idąc tokiem jego rozumowania – także dzieła Mickiewicza, Słowackiego, Prusa… Szkoda słów – profesor Nowak nie ukrywa irytacji. – Kolejny dyżurny autorytet to Władysław Bartoszewski. Może i zdolny maturzysta, ale tylko maturzysta, a nie profesor za jakiego się podaje. Kiedy o Polakach mówi się jako o antysemitach ten propagator dialogu polsko-żydowskiego, były minister spraw zagranicznych, milczy, a w naszej obronie, w obronie historycznej prawdy, muszą występować uczciwi Żydzi, by wymienić Normana Finkelsteina, Barneta Litwinowa, Teresę Prekerową…
Co więcej, ujmuje się polskości wybitnym Polakom. Chopin i Curie-Skłodowska mieli być Francuzami, a Kopernik – Niemcem. – Nawet w tych krajach nikt takich bzdur nie powiela, ale w Polsce – jak najbardziej. A przecież ci nasi wielcy rodacy na każdym kroku podkreślali swoją polskość. Kto jeśli nie Chopin mówił w 1831 roku, że Francuzów dotkną największe męki za to, że nie pomogli Polakom? Dlaczego Curie-Skłodowska nazwała pierwiastek polon, a nie na przykład frankon? – pyta retorycznie Nowak.

Doktor Śmierć

- Z niektórymi poglądami się zgadzam, z innymi nie. Ale trudno odmówić profesorowi erudycji i zapału. Ciekawa byłaby polemika z drugą stroną – powie nam później nauczycielka Hanna Klimaszewska, dodając, że szczególnie zaciekawił ją wątek wrocławski. Wątek, w którym Nowak opowiadał o tendencjach lokalnych notabli do germanizowania miasta. Obecny dyrektor tamtejszego muzeum promuje na przykład polakożercę Fryderyka II, a podczas wystawy, na której prezentowano dwudziestu najbardziej wpływowych wrocławian w historii, znalazło się tylko pięciu Polaków. Zabrakło chociażby księcia Henryka Pobożnego, znalazło się za to popiersie wynalazcy śmiercionośnego iperytu Fritza Habera, zwanego „Doktorem Śmierci”.
- Dzisiaj niepotrzebne są wojny. Uzależnienie ekonomiczne, obsadzenie stanowisk posłusznymi ludźmi i zatruwanie umysłów propagandą są równie skuteczną bronią jak kiedyś podboje – zauważa Nowak. – Niemal wszystkie media w naszym kraju są w niepolskich rękach, nie przypadkiem Radio Maryja jest tak ostro atakowane i ośmieszane. Za co? Za to, że głosi prawdę, że nie wyrzekło się patriotyzmu. Warto tu wspomnieć profesora Bogusława Wolniewicza, który, chociaż deklaruje się jako niewierzący, często gości na antenie tej rozgłośni, bo – jak twierdzi – to jeden z ostatnich bastionów wolnego słowa jaki nam pozostał.
Autor: Piotr Gulbicki – Dziennik Polski     

Leave a Reply