02.02.2011: Nie należy zapomnieć – List to redakcji, Dziennik Polski

Nie należy zapomnieć

Nawiązując do artykułu Piotra Gulbickiego pt. “Trzydzieści lat pomocy” w DP z dnia 27.01.2011r, czułem się zdziwiony, kiedy Ksiądz Dariusz Kwiatkowski stwierdził podczas jego przemówienia: – “Pamiętam rodaków pod ścianą płaczu na Hammersmith. Obok jest Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny, ale nie pomyślano żeby im pomóc; chociażby udzielając podstawowych informacji “. 

Chciałbym Księdzu przypomnieć, że po maju 2004r. Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii, które ma swoją siedzibę w POSKu,  wydało już conajmniej pięć broszurek pt. “Jak żyć i pracować w Wielkiej Brytanii.”  Właśnie Zjednoczenie Polskie pomagało niemal codziennie kilkudziesięciu zdesperowanym Polakom, którzy byli ofiarami oszustów lub z różnych powodów wylądowali na ulicy.

Choć Księża Marianie oczywiście dużo pomagali w tych trudnych czasach, nie należy zapomnieć o innych instytucjach lub prywatnych osobach, którzy również w tym brały udział.
Andrzej Tutkaj

Członek Prezydium Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii (2002-2006)

2 Responses to “02.02.2011: Nie należy zapomnieć – List to redakcji, Dziennik Polski”

  1. Marek says:

    POSK to największa mafia i klika a Zjednoczenie te broszurki niech rozdaje przed wyjazdem do UK a nie teraz się zasłania, bzdura a w artykule prawda!

  2. Waclaw says:

    Niestety, ksiądz ma racje. Sam widziałem i słyszałen jaka przepaść jest między “ścianą płaczu” a o kilka kroków odalonego POSKu. Pomoc w formie ulotek i stron internetowych, ani też ze strony Citizens Advice, nie była wartościowa ani adekwatna.
    Wyzysk przez pracodawców, właścicieli domów, agencji tymczasowego zatrudnienia i Gangmasters wymagało więcej zaangażowania – on location. Ale nikomu nie chciało się jechać w teren i podejmować pomoc na miejscu pracy czy zamieszkania Polaków.
    Tez zrozumiałe, ale to było wyzwanie dla odpowiednich organizacji a nie osób prywatnych.Takiej prawdziwej pomocy nie było przez pierwsze lata. Było też poczucie wyższości starej Polonii nad tą nową.
    Nie było wiele solidarnośći. Łatwiej zbierać pieniądze i dary, aby jej wysyłać aniżeli podać dłon pomocną.Indywidualnie było wiele bardzo dobrych i życzliwych osób, ale zbiorowe organizacje się nie spieszyli z pomocą.
    To tez nie było tylko ze strony polskich organizacji, ponieważ angielskie urzędy tez nie miały pojęcia jak dać sobie rady z takim zalewem nowych ludzi z rozserzonej UE z Europy środkowej.
    Problem był nagły i masowy i to może lepiej tłumaczy brak możliwości ogarnięcia rodaków pragnacych pomocy. Również wśród nich był pewien element kriminalny i to tez zniechęćiło wiele ludzi.
    Nie ma jednoznacznego obrazu ani mozliowści opisania tej złożonej sprawy.
    Londyn też nie był wzorem dla innych miast gdzie Polonia była obecna. Wiem że wielokrotnie bardzo zyczliwie Polonia poza Londynem otwierała swoje serce wobec osób w potrzebie.

Leave a Reply