20.08.2009: Czy łatwo być Polakiem urodzonym na Wyspach? – Dziennik Polski

Czy łatwo być Polakiem urodzonym na Wyspach?       
Autor: Beata Piwoska    
Czwartek, 20. Sierpień 2009 12:13 

 

——————————————————————————–

- Żyję na powierzchni dwóch kultur i nigdy, właśnie z tego powodu, nie będę czuł się w pełni swobodnie ani w społeczeństwie polskim ani brytyjskim.   O problemach Polaków urodzonych na Wyspach z Andrzejem Tutkajem, działaczem polskim urodzonym w Wlk. Brytanii, wiceprezesem Centralnego Koła Członków Indywidualnych Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, członkiem zarządu TOPAZ-u, członkiem Poland Street rozmawia Beata Piwoska.

Czy jako Polak urodzony na Wyspach zawsze czułeś przynależność do Polski? Czy nigdy nie miałeś problemów z tożsamością narodową, nie myślałeś żeby odciąć się od korzeni albo się do nich nie przyznawać, że tak byłoby wygodniej?

– Zawsze czułem się Polakiem, choć wiele razy w związku z tym pojawiał się we mnie bunt. Będąc tu urodzonym znacznie trudniej jest pielęgnować w sobie polskość  i w niektórych momentach łatwo się poddać. Tymczasem z pewnymi  rzeczami trzeba się najzwyczajniej pogodzić. Zaakceptowałem np. fakt, że nigdy nie będę mówił po polsku tak płynnie jak Polak urodzony i wychowany w Polsce, przecież nie oznacza to, że jestem gorszy. Oczywiście należy cały czas pracować nad swoją polskością i dlatego co tydzień mam co najmniej jedną prywatną lekcję języka polskiego.

Bardzo cenię sobie polską tradycję. Nie wyobrażam sobie chodzić z kolegami na Wigilię do pubu aby się upić zamiast spędzać ten czas z rodziną.

Po co obchodzić Wszystkich Świętych, Boże Ciało? A po co ta historia wojenna? Ile można słuchać o bohaterstwie i cierpieniu? Niekiedy łatwo sobie wmówić, że to nic nie znaczy. Może komuś innemu byłoby łatwiej odciąć się od tego wszystkiego. Zrezygnowanie z polskości oznaczałoby jednak koniec Andrzeja Tutkaja.

Czy kiedykolwiek doświadczyłeś dyskryminacji z powodu pochodzenia?

– Szczerze mówiąc, specjalnie nie zetknąłem się z przejawami jawnej dyskryminacji, choć nie wykluczam, że ta bardziej ukryta mogła mieć miejsce. Wydaje mi się również, że ludzie tłumaczą czasem swoje własne niedociągnięcia życiowe dyskryminacją. Moja rada – być psychicznie odpornym, zachować trochę pragmatyzmu, oraz być życzliwym dla innych. Nawet jeśli ktoś bezkrytycznie podchodzi do samego siebie i uważa się za doskonałego, to wcale nie znaczy, że inni będą go postrzegać tak samo. Na pozycję w brytyjskim środowisku trzeba zapracować i jest to proces długotrwały. Zdobywanie szacunku innych czasami trwa wiele lat a nie kilka miesięcy.

Czy uważasz, że mówienie z polskim akcentem na Wyspach przeszkadza?

– Polacy mają na tym punkcie obsesję, tymczasem akcent w niczym nie przeszkadza.Trzeba mówić wolno i wyraźnie aby brytyjski rozmówca był w stanie zrozumieć. Bez sensu jest udawać kogoś kim się nie jest, mówić szybko i może jeszcze starać się „gubić” polski akcent. Najważniejsza jest treść i  jasność przekazu.

Polacy od niedawna  przebywający na Wyspach zazdroszczą ludziom tu urodzonym. Doskonała znajomość języka angielskiego, kultury i obyczajów i co tu dużo mówić – większe możliwości. Co jednak, z czego pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę, może przeszkadzać urodzonym tu Polakom w codziennym życiu?

– Czasami myślę, że wolałbym być wychowany w jednej kulturze a nie w dwóch. Kultura i obyczaje polskie i brytyjskie są zupełnie inne i chcąc obcować w tych dwóch światach  równolegle  trzeba się nauczyć szybko przestawiać z jednej na drugą. Mało kto czuje się w tym swobodnie a już z całą pewnością wymaga to dużo pracy.

Ponieważ mieszkam w Londynie mam okazję działać sporo w polskim społeczeństwie. Dzięki temu, że znam polską kulturę i mentalność Brytyjczyków mam szansę być bardziej skuteczny we wszystkim co robię. Brytyjczycy także doceniają fakt, że mogę dość swobodnie poruszać  się wśród Polaków.

Minusem jest natomiast to, że zawsze czuję, że jestem na powierzchni dwóch kultur i nigdy, właśnie z tego powodu,  nie będę w pełni czuł się całkowicie swobodnie ani w społeczeństwie polskim ani brytyjskim.

Co radziłbyś Polakom, którzy zdecydują się ułożyć sobie życie w Wlk. Brytanii, wychowywać tu swoje dzieci? Co robić by przetrwała w nich polskość?

– Radziłbym w pierwszej kolejności aby rodzice zdali sobie sprawę co tak naprawdę czeka ich dzieci. Mimo wszelkich wysiłków polskie dzieci urodzone i wychowane w Wlk. Brytanii będą do tyłu ze znajomością języka polskiego w porównaniu do swoich rówieśników wychowanych w Polsce. Co do nauki języka polskiego to nie ma  idealnej recepty. Pewnie dobrze mieć kontakt z dobrym polonistą, choćby kilka godzin tygodniowo, aby utrwalać poprawną wymowę, gramatykę i ortografię. Dziecko, któremu nie ma kto korygować błędów nie wyzbędzie się ich do końca życia.

Czy robisz coś konkretnego na rzecz poprawy sytuacji w Polsce czy występujesz jedynie w roli obserwatora wydarzeń w tym kraju?

– Skoro rodzice rozmawiali ze mną po polsku i wychowali mnie po polsku to dlaczego miałbym nie zrobić czegoś więcej? Dlaczego miałbym nie brać  udziału w kształtowaniu polskości w Wlk. Brytanii, a być jedynie obserwatorem i tylko z rozgoryczeniem krytykować innych za wszystko co wydaje się być złe zarówno w Polsce jak i na  emigracji.

Współczesna historia należy do mojego pokolenia tak ja historia wojenna należała do pokolenia, które wtedy żyło. Jednak, cały czas próbuję wyciągnąć wnioski z  II wojny światowej, aby podobny tragiczny los już  nigdy Polaków nie spotkał.

Kilka razy miałem możliwość wypowiedzenia się publicznie na wiele różnych trudnych tematów i wypowiedzi te często wzbudzały kontrowersje. Działałem bardzo odważnie przy Zjednoczeniu Polskim, kiedy musieliśmy radzić sobie ze skutkami wielkiego napływu Polaków do Wlk. Brytanii, z ogromnym problemem ludzi oszukanych, bezdomnych. Miałem okazję wypowiadać się na temat tej bolesnej prawdy na łamach brytyjskiego tygodnika „Spectator” i wiem, że wtedy wielu ludziom się to najzwyczajniej nie podobało. Jednak tak było i jestem dumny, że jako pierwszy, miałem odwagę mówić o tym szerszemu gronu. Dziś postąpiłbym podobnie, choć oczywiście problemy są inne.

Co robię? Nadal dość prężnie działam społecznie. Współpracuję z Poland Street, pomagam w realizacji nowych projektów oraz przy wspieraniu istniejącego Projektu 12 Miast, o którym napisano już bardzo wiele w polonijnej prasie, a więc nic nie trzeba dodawać. Próbuję również nawiązać kontakty pomiędzy członkami Poland Street a innymi organizacjami np. z TOPAZ-em. Każdego dnia spotykam wielu wspaniałych, entuzjastycznie nastawionych do propagowania polskości w Wlk. Brytanii ludzi. Niekiedy brakuje im doświadczenia ale chęci do pracy są ogromne. To, że dosyć dobrze znam język polski umożliwia mi bezpośrednie i odważne rozmowy z młodymi Polakami z  tzw. nowej fali.

Gdzie jest twoje miejsce na Ziemi? Rozumiem, że zarówno Wyspy jak i Polska są bliskie Twojemu sercu. Każdemu jednak zależy również na tym aby jak najlepiej ustawić się w życiu. Czy przewidujesz wyjazd na stałe do Polski czy zostaniesz na Wyspach?

– Póki co uważam, że jestem bardziej potrzebny w Londynie. Tak się stało, że właśnie to miasto jest centrum światowej polskości. Cieszy mnie to, że biorę udział w kształtowaniu współczesnej historii polskiej obok nowej fali Polaków.

Zdaję sobie sprawę z tego, że abym mógł funkcjonować na wysokim poziomie, to koniecznie muszę znać doskonale język polski, a także mieć dobre rozeznanie historyczne. Bez tego trudniej na obczyźnie zabierać głos w polskiej sprawie.

Czasem myślę nawet, że być może w żadnym innym miejscu na Ziemi nie miałbym aż takich możliwości do działania jakie są w Londynie. Jestem tutaj bardzo długo, a przez to znam wiele osób z różnych sfer, zarówno Polaków jak i Brytyjczyków.

Aktualnie nie planuję przeprowadzki do Polski, ale wiem również, że nie chciałbym mieszkać w Londynie do końca swojego życia. Czas pokaże, jak to wszystko się ułoży.

Dziękuję za rozmowę

Leave a Reply